Zgromadzenie Sióstr św. Elżbiety | Prowincja Warszawska
Aktualnosci:blog-HERO.jpg

Blog

Nasze wydarzenia …

 

Niedziela misyjna

 

"Bądźcie moimi świadkami", to hasło tegorocznego Światowego Dnia Misyjnego, który obchodziliśmy 22 października br. Nasze siostry: s.M. Izabela, s.M. Vianneya, s.M. Kryspina tego dnia dawały swoje świadectwo w Parafii p.w. św. Wawrzyńca w Sochaczewie.

Siostry opowiadały o naszych misjach w Tanzanii i dzieliły się swoimi doświadczeniami pracy i wolontariatu. Był to piękny czas zapalania serc wiernych do wpierania działalności misyjnej Kościoła poprzez modlitwę i wsparcie materialne ubogich regionów świata. Spotkanie z parafianami w Sochaczewie miało jeszcze znaczenie bardzo osobiste dla Siostry Kryspiny jest to jej rodzinne miasto i wróciła tutaj, aby podzielić się swoim powołaniem i praca misyjną w odległym Kazachstanie. 

 

Świadectwo s.M. Izabeli z misji w Tanzanii.

Kiedy zamykam oczy i wypowiadam słowo misję, na myśl przychodzą mi dwie rzeczy. Pierwsza to czerwony piasek na drodze, a wokół odległy horyzont, jakby niekończące się przestrzenie... i ten niesamowity zapach ciepła, promieni słońca zaglądających do najodleglejszych zakamarków, dotykających samego serca... taka droga do Emaus. A druga rzecz - to oczy, wielkie, błyszczące i czarne. Oczy pełne radości, otwartości i szczerej prawdziwej miłości, oczy tanzańskiego dziecka.

To było niesamowite 6 miesięcy. najwspanialszy prezent jaki otrzymałam od Boga, całkowicie nieoczekiwany. Misje zawsze były moim marzeniem, myślałam - nieosiągalnym... Bóg jednak ma swoje plany i prowadzi drogami, które sam dla nas wybrał.

Pierwsze dni w Maganzo, w malutkiej afrykańskiej miejscowości były zderzeniem z nową rzeczywistością. Zupełnie inną niż się spodziewałam. A myśmy się spodziewali... I co może zaskoczyć - wspanialszą niż sobie wyobrażałam. Pokój serca, wewnętrzna radość towarzyszyły mi od pierwszych chwil. Czułam się jakbym była tu od zawsze. Nie było łatwo - swahili - język który brzmiał jak zlepek dziwnych słów, kultura tak odmienna od europejskiej, niezrozumiałe dla mnie zachowania..., a jednak w tym wszystkim było tak ogromne szczęście - nie ludzkie, lecz płynące z samego nieba. Zwykła codzienność, trudy pracy, podejmowanych zadań, zderzenie z ogromną biedą ludzi mieszkających w domach bez okien, dachów, gotujących na palenisku przed chatą, w obdartych spodniach, często bez butów zbiegały się z Miłością. Miłością przez wielkie M. Miłością w serdecznym pozdrowieniu, uśmiechu tak szczerym, że aż trudno uwierzyć że taki istnieje. Nigdy nie zapomnę tego wyrazu oczu, wdzięcznego i tak bogatego mimo otaczającej biedy. Tamtejsi ludzie może są ubodzy materialnie, ale bogactwo ich serca jest niewspółmiernie. To 6 miesięcy, każdy dzień był dla mnie odkrywaniem na nowo miłości Boga w drugim człowieku, nauka jak cieszyć się z małych rzeczy, jak w tym co pozornie nieistotne dostrzegać rzeczy wielkie, jak całym sobą kochać Boga

Do Tanzanii jechałam z myślą że to ja będę dawać siebie, że to ja będę pomagać, że to ja będę... a okazało się, że to ja otrzymałam stokroć więcej niż byłam w stanie ofiarować.

Dzisiaj już wiem, że moją pierwszą miłością jest Jezus, a drugą... Afryka. W moim sercu ma ona swoje miejsce i pozostanie tam już na zawsze.

 
W KościeleKatarzyna Mróz